Moja Setka jak widać przetrwała zimę. Ruszyłem więc do pracy poświęcając cały sierpniowy czas wolny. Cel: zamknąć kadłub w tym roku!
Wszystkie wzdłużniki na miejscu. Najtrudniej było z dennymi piątkami, jedna strzeliła i to wcale nie na odcinku gdzie była najmocniej kręcona.
Trzeba było zmoczyć drewno. Wpadłem na pomysł, który nie wymagał czajników, rur i konstrukcji łaźni. Wystarczyło obłożyć listwę ręcznikami papierowymi, namoczyć i zawinąć w folię zaciskając taśmą z obu stron. Z ręczników woda nie spływa na dół więc drewno miało równomierne nawilżenie. Po nocy listwy kręciły się bez problemu.
Dziobnica, do niej się zabierałem najdłużej. Wyszło równo, może trochę za płytko osadziłem niektóre wzdłużniki. Następnym razem zrobię inaczej ;)
Czas na poszywanie - gotowy płat sklejki do smarowania klejem.
Tada! Pierwsza burta na miejscu. To było coś :)
Z okazji poszywania pozamiatałem też trochę szkutnię co mam nadzieję widać.
Z okazji poszywania pozamiatałem też trochę szkutnię co mam nadzieję widać.
Pasowanie sklejki na obło.
Pająki dają do zrozumienia że budowa trwa już za długo.
Płynę z tobą!
Można też samemu, z pomocą wkręta w odpowiednim miejscu, położyć odcięty kawałek aby odrysować miejsca kładzenia kleju.
Obło na dziobie. Jak dogiąć 10mm sklejkę? Boję się że wyrwę wzdłużnik z wręgi :/
Następna relacja z weekendu wrześniowego już wkrótce. W planie kończenie obła na dziobie i klejenie dna. A może też już się uda zdjąć kadłub z helingu i obrócić? Trzymajcie kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz